Hejka naklejka

Informuję iż blog jest w stanie zawieszenia lecz strasznie nas do niego ciągnie,
♥ Opowiadanie umieszczone na blogu będzie krótkie, jest tylko krótką przygodą, którą zapragnęłyśmy przeżyć razem z drugą autorką,
♥ Kochaj Stevena Tylera; szanuj go i wielb!

środa, 26 listopada 2014

Pierwszy: Weź się w garść.

Podnieść dupę z fotela zawsze jest ciężko, a szczególnie wtedy, kiedy jest się skacowany po imprezie. Wtedy to już w ogóle nie polecam wstawać. Najlepiej tylko tam na wpółleżeć w bezruchu i czekać na cud Boski, a najlepiej by było gdyby nikt ci wtedy nie hałasował. Choć to podstawia, kurwa. Chyba że ma się zwierzaka w domu, a w tym przypadku chomika, który ciągle kręci się w tym gównie. On nie jest mój, jakby co, tylko tu mieszka tymczasowo. Przecież nie będę tego czegoś wychowywał, śmierdzi od niego.
Heroina to najgorsze, co mnie w życiu spotkało - mógłbym założyć taką grupę, w której pomagałbym uzależnionym i każdemu mówił ,,narkotyki to gówno, nie bierz, dzieciaku jeśli ci życie miłe". No chyba, że nie miłe, wtedy to, co innego. Wyjątek. Jest jeszcze jeden - bądź bezrobotny w sensie praktycznym. Niby masz robotę, ale nic w niej nie robisz, bo zostałeś zatrudniony przez ojca kolegi, przez co kasy nie ma. I jednocześnie bądź wyrzutkiem. Taką niekochaną osobą bez rodziny. Albo z nią, bo ktoś mnie z domu musiał wyrzucić w końcu, więc (znów) teoretycznie coś mam, ale w praktyce to się nie sprawdza.
Spojrzałem z mordem w oczach na Barry'ego, tego wkurwiającego chomika, i podniosłem się z fotela. Jak Mark może to coś wychowywać i nie dostać szału? Przecież on do cierpliwych nie należy, w przeciwieństwie do mnie, a TO mnie wkurwia, po prostu. Małe, spasione, ciągle żarte, a na dodatek kręci się w tym kółku, i kręci. Jakby motorek w dupie miało. Mi się by taki czasem przydał, jakbym do pracy poleciał, to nigdy bym się nie spóźnił.
Westchnąłem i przeczesując ręką długie, czarne włosy, przeszedłem do małej kuchni, jeśli kuchnią to coś można było nazwać. Rozwalające się meble, wiem to, bo ostatnio moja głowa sama przetestowała urwane drzwi od szafki u góry; popsuty piekarnik; brudne kafelki; okno! Mam okno!; lodówka, która jeszcze nie jest popsuta i nowy nabytek, czyli mikrofalówka, bo jak piekarnika nie ma, to coś jednak być musi. Cały dom nie wygląda za dobrze, ale to przez moich znajomych, których do tych porządnych zaliczyć nie można. Mnie też, ale to już inna historia, bo to moja chałupa i tylko ja w niej mogę robić burdel, bez niczyjej pomocy! Nawet Melanie.
Kiedy otworzyłem lodówkę, do moich uszu dobiegło walenie w drzwi. Bum, bum, bum, bum albo nie, inaczej - łub, łub, łub i ,,kurwa, otwórz, pojebie!". Po ostatnim słowie wypowiedzianym przez tą osobę, uznałem, że to nie do mnie, więc odpuściłem sobie i nalałem mleka do jedynej czystej miski.
- Mike, kurwa, zostawiłeś otwarte drzwi na noc?! Było trzeba mi powiedzieć, wszedłbym bez hałasu, a tak to jakaś babka z naprzeciwka wyleciała ze szczotą i dopiero wtedy, kiedy pociągnąłem za klamkę... Co tak tu jedzie?!
- Twój chomik - odparłem sypiąc płatki do miski.
- Czym ty go karmiłeś?
- Niczym właśnie.
Na tym skończyła się nasza krótka wymiana zdań i Mark pobiegł do swojego kochanego pupilka krzycząc z daleka, jak bardzo za nim tęsknił. Gorzej niż z babą, ja pierdolę. Witał się z nim wykrzykując, co chwila jakieś słowa i komplementy dla tego czegoś, a ja w tym czasie przeżuwałem płatki z mlekiem, wcale się do pracy nie spiesząc. I tak byłem już spóźniony z godzinę.
Po chwili blondyn wrócił z Barry'm na ręku i zaczęli lub zaczął (Mark ma chyba zeza) wpatrywać się we mnie z oczekiwaniem.
- Płatków? - wyciągnąłem w ich stronę łyżkę.
- Jesteś już spóźniony. Dobrze wiesz, że mój ojciec zwolni cię za ciągłe spóźnienia, bo to, że cię znam nie zapewnia ci stałej posady, Nelson.
- A czy to, że opiekowałem się twoim chomikiem, podczas twojej nieobecności, załatwi mi ją? - zapytałem plując mlekiem na wszystkie możliwe strony.
Blondyn pokręcił tylko głową, co miało oznaczać, że nie i wrócił się z powrotem do mojego mini-salonu. Zaraz zjawił się przede mną, tylko, że teraz już z klatką tej małej bestii, która znajdowała się właśnie w niej. Widziałem w jego oczach zawiedzenie, a w moich? Co można było zobaczyć w moich? Obojętność?
- Przestań w końcu żartować i weź się w garść - usłyszałem to, a potem trzaśnięcie drzwiami.







~*~




- Cyrinda, to nie to, co myślisz!
Jego krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu, ale nie dotarł on do kobiety, która pakowała jego rzeczy do dużej, czarnej walizki. Łzy, które spływały jej po policzkach, starała się co chwile wycierać, aby nie wpadały jej do ust; aby nie czuć ich słonego smaku. Nawet nie próbowała słuchać wyjaśnień męża, który już niedługo miał nim nie być. Nie chciała, nie potrafiła już ich słuchać. Jak dla niej było tego za dużo. Wiele razy mu po prostu wybaczała i za każdym razem mówiła sobie, że to już ostatni raz, kiedy mu przebacza. Tak zleciały dwa lata.
On nie był dobry, ale ona święta również nie była. Może i to, co teraz się właśnie działo było jego winą, ale Foxe wcale aż z tak wielkim trudem wyrzucenie męża nie przychodziło. Bolało ją jedynie to, że nie była tą jedyną. Tak naprawdę to, co do niego czuła powoli wygasało i żadne z nich nie starało się tego naprawić, a na pewno nie on.
- Wiesz, co?! Nie mam już zamiaru cię przepraszać. Nie to nie! - krzyknął łapiąc za rączkę od walizki. - Znajdę sobie inną, lepszą! - wykrzyknął wychodząc z mieszkania. - Pieprzona suka... - wymamrotał, kiedy drzwi zatrzasnęły mu się przed nosem.
Miał ją gdzieś. Już mu nie zależało, a przynajmniej teraz, kiedy był na nią wściekły. Bo jakim cudem mogła wyrzucić go z domu? Jak? Przecież ma w końcu na imię Stevena, a na nazwisko Tyler. To było dla niego nielogiczne i głupie ze strony Cyrindy.
Jedyne co mu pozostało w tym momencie do zrobienia, to znalezienie sobie jakiegoś miejsca do przenocowania. Tylko gdzie?
Iść do Joe czy znaleźć sobie jakiś hotel...?

_____________________

Tadam.
Krótkie, wiemy, ale miała być jeszcze Melanie lecz, jak widać, nie ma. Dlaczego? Nie wiem, Crazy się pytajcie. Tak, to jej wina! Możecie na nią krzyczeć, bo to ona odpowiada za Mel. Ja tu jestem od Michaela i Stevena, razem z Osbourne. My piszemy to, a Crazy ma Melanie.
Dziękujemy za przeczytanie tego czegoś i prosimy o komentarze.
Bardzo.




Ps. Nadal się zastanawiam, dlaczego Michael jest Nuno, nadal.

10 komentarzy:

  1. Wreszcie nowy rozdział!
    Jejjjj!!!!!!!! Była zmianka o moim ( seksownym, uroczym mężu) Joe! To nic, że jedno zdanie ale było!
    Fajne jest ale czemu tak króto... ://

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, dobra, i tak nie mam nic do roboty, więc w końcu odpowiem Wam na komentarze. XD
      Krótko, bo tu będzie krótko, Evo. ;_____; Nie mamy po prostu za dużo czasu. ;___;

      Usuń
  2. Londyn, 2 grudnia 1976

    Cześć!

    Jestem ci winna komentarze od dawna, Faith. Od bardzo dawna, ale nie mogłam się za to zabrać, przepraszam. Przepraszam też, że nie było mnie przy poprzednim opowiadaniu, chociaż powinnam...
    To opowiadanie zaczyna się świetnie, jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej, powodzenia zatem, weny, inspiracji i wszystkiego, co może wam się przydać przy pisaniu!

    Pozdrawiam,
    Kathi Veill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Przypomniało mi się, miałam zmienić profilowe. XD
      Nie przepraszaj, Kathi, bo nie ma za co!
      Dziękujemy bardzo, jak i również ogromnie się cieszymy, że jesteś tu z nami.

      Usuń
  3. Ha! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam, a ta pipa Lars nawet nie raczył mi przypomnieć! Przecież ja tu miałam być już dawno i wypadło mi z głowy ... no ale dziś jest dzień łażenia po wszystkich blogach i skrobania naszych beznadziejny komentarzy.
    >Mów za siebie Nameless, ja piszę zawsze zajebiste komcie<
    O tak, uwaga Lars użył słowa "komcie".... Ku....a Lars, ile ty masz lat??!
    Ale do rzeczy...
    >Po łacinie "ad rem"<
    Lars, zamknij ryj i się nie wymądrzaj. Mędrek jaki, no ....
    MUSZĘ odnieść sie do chomika!! :D Bo to jest kurde prawda, najprawdziwsza co tam sie pisze bo chomiki są okropne, znaczy w sensie irytujące strasznie i takie ... głupie po prostu :P I czytam ten rozdział i normalnie przytakuję po każdym zdaniu :P Kwintesencja wywodu na temat chomików i ich nieustannego kręcenia się "w tym gównie" że zacytuję fragment! :P I prawda, że śmierdzą :P I w ogóle są głupie, ale to już pisałam.
    Steven, oczywiście idź do Joe!
    W ogóle co się dzieje na wszystkich blogach, łącznie z moim i Larsowym, że Steven właśnie się rozstaje z żoną :P No nie nie miało być to zabawne ... Ale refleksja jest taka, że Stefan od wszystkich autorek dostaje teraz po łapach :P To chyba zmasowana zemsta. Oj, tam, należy mu się. Lars powiedz coś.
    >Coś<
    Toś powiedział ... No więc teraz z czystym sercem czekamy na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha jaki refleks, jak raz leci z playera "Fallen Angel" Poison :P Wspominałam, że uwielbiam tę kapelę? :D
      >Jestem zazdrosny ...<
      Oj tam cicho Lars :P

      Usuń
    2. Nem! Lars!
      No własnie, Lars zawsze pisze zajebiste komcie i Ty też. XD Więc nie gadaj tu głupot, Nem.
      Ja tam nic nie mam do chomików i Osbourne też, ale kiedyś miałam mieć (w sensie moja siostra) i jak to sobie wyobraziłam to poległam. ;____; Nigdy w życiu! Całe szczęście mama się nie zgodziła.
      E tam, ja po prostu lubię się nad nim pastwić, ale to z miłości. XD Poza tym, do rozwodu z Cyrindą dłuuuuuga droga, ale nic nie zdradzam!
      Też kocham Poison, i dziękuję bardzo za komentarz.
      Niech Lars nie będzie zazdrosny!

      Usuń
  4. *Rocky nadrabia zaległości, zamiast uczyć się na chemię! (pieprzyć węglowodory swoją drogą)*
    Leci mi Angel w tle i po tej ostatniej scenie to mi się tak smutno zrobiło, nastrojowo. Come and save me tonight, i te sprawy, wiecie o o co chodzi... Ogólnie to Steven Fuckin' Tyler raczej typowo, z tym 'nielogicznym' zachowaniem Cyrindy, tak właśnie. A ona... Trochę racji ma, że go z domu wygania, nie powiem, że nie...
    Dobra, a teraz Mike, bo tak od drugiej strony zaczęłam. Otóż - nie zastanawiaj się czemu Nuno - bo on do tego zajebiście pasuje, dlatego. On ma takie zmęczone spojrzenie, i te włosy, ah. Jest zajebisty w roli Mike'a, no. A co do sytuacji w rozdziale... No cóż, ja bym takiego chomika ubiła od razu, jeśli mam być szczera, i go podziwiam. Tylko, że widzę niewesoło się z tą pracą zrobiło, ale obstawiam, że jakoś z tego wybrnie, czy coś, no.
    Lecę dalej, bo tu se gadam od rzeczy, a wy nowy dodałyście, a przecież jeszcze muszę zaserwować mężowi smażone nietoperze z okazji urodzin, eh. I ta chemia!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrinda w ogóle ma rację, a w tym opowiadaniu odegra szczególną rolę i raczej nie tą 'złą'...
      Dobra, dobra, Nuno pasuje, ok. XD
      Trochę późno odpowiadam, cóż... Dziękujemy za komentarz.

      Usuń
  5. AHAHAHAHAHA Czytam pierwsze zdania i zastanawiam się, czy faktycznie wczoraj byłam na jakiejś melinie? xD Chyba każdy skacowany i naćpany człowiek ma identyczne reakcje. So sad. I ten chomik. Barry. Duff fuck?! Co to kurwa jest?! xD Wgl nie ogarniam tego fragmentu w sensie bohaterów. Pogubiłam się. Ale musicie wybaczyć. Z biegiem czasu się ogarnę. Nie wiem, o co chodzi, ale pewnie w dalszej części będzie mniej więcej ogarnięte, co to za typy. Nieważne, bo lecę do następnego fragmentu.

    To na pewno ojciec xD ‘To nie to, co myślisz!’ XD Perry zawsze to słyszy, gdy nakryje swojego prywatnego Slasha na wpierdalaniu jej biszkoptów. O. Pięknie. Wyrzucają Sztiwena z domu. Chyba nie ogarnął pojęcia ‘małżeństwo’, co? ;D Gratulację. Niech idzie do Perry’ego. O. I typowa odzywka ‘Nie to nie!’. Tyler, wysil się na coś oryginalniejszego… AHAHAH Wyłapałam zajebistą literówkę ‘ma w końcu na imię Stevena’ xD O, Nie! Tyler! Jesteś kobietą?! Ale Perry się uśmiał! Ha! No, dobra. Koniec tego. Tag! Idź do Joe! Zaćpajcie, zapijcie i pograjcie!

    OdpowiedzUsuń