Hejka naklejka

Informuję iż blog jest w stanie zawieszenia lecz strasznie nas do niego ciągnie,
♥ Opowiadanie umieszczone na blogu będzie krótkie, jest tylko krótką przygodą, którą zapragnęłyśmy przeżyć razem z drugą autorką,
♥ Kochaj Stevena Tylera; szanuj go i wielb!

wtorek, 4 listopada 2014

Prolog - ,,Pocałunki bez miłości i kokaina w torebce.''



Luty, 1981, New York.


Przyśpieszony oddech. Mój i jej. Ciche pojękiwanie. Gorące pocałunki. Jednak, nieprawdziwe. Nie pełne miłości, tylko pożądania. Obydwoje chcieliśmy mieć to już za sobą. Jeden ruch, mój i po sprawie. Opadłem na łóżko, a ona za mną. Spędzi tu noc, a potem zniknie z mojego życia. Zranię ją. I tak z każdą. Można powiedzieć, że nie mam uczuć, prawda?

~*~


Podniosłam się ociężale z łóżka i wyłączyłam ciągle dzwoniący budzik. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaczęłam zbierać brudne ciuchy, które zaległy tu przez tydzień, a może więcej. W końcu kiedyś porządki trzeba zrobić, prawda? Tym bardziej, że dzisiejszy dzień można nazwać świętem, bo idę na uczelnię. Zabawne.
Przeszłam do kuchni i jeszcze piżamie, za którą służył podkoszulek i krótkie spodenki, zacząłem robić śniadanie, jednocześnie wsłuchując się w głos Bona Scotta. Cicho podśpiewując, nalałam mleka do miski kota, który zaraz pojawił się obok i zaczął się we mnie wpatrywać prosząc o coś więcej. Chociaż odrobinkę tego, co ja będę jadła. Uśmiechnęłam się i poczęstowałam go kawałkiem wędliny, w końcu jemu się nie odmawia. 
Zerkając na zegarek, zalałam wodę na herbatę i łapiąc za rączkę od kubka wysunęłam się z pomieszczenia, przechodząc z powrotem do pokoju. Tam odstawiłam naczynie i zaczęłam wybierać coś odpowiedniego na dzisiejszy dzień, który zapowiadał się nie za ciekawie. Pełen nauki i wysłuchiwania tego, że znowu nie było mnie przez dwa tygodnie na zajęciach. Westchnęłam i biorąc zapinaną koszulę w kratę, poszłam do łazienki, aby się uszykować. Wczorajsze dżinsy już czekały na mnie, leżąc na pralce, tak samo jak reszta potrzebnych ubrań, a jedynym wyjątkiem było to, że tamte były czyste.
Kiedy wyszłam z łazienki, złapałam za torebkę, w której trzymałam wszystko, co było mi potrzebne. Rzuciłam ją na szafkę w przedpokoju i biorąc wcześniej szczotkę do włosów, zaczęłam je czesać. A przynajmniej próbowałam, cóż... Po kilku minutach byłam już gotowa do wyjścia i jedyne, co musiałam zrobić to przejrzeć zawartość torebki, aby nie okazało się podczas tej małej 'wizyty' na uczelni, że mam przy sobie coś, czego mieć nie powinnam.
I jak zwykle wyciągnęłam z niej woreczek z białym proszkiem w środku.








9 komentarzy:

  1. Ymmm.... Zaczyna się ciekawie
    Ps. Sadzę, że się zbytnio nie rozpisałam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Eva.
      Nie wiem, czemu ja dziękuję za komentarz, ale - dziękuję.

      Usuń
  2. Kurde, bardzo się cieszę, że wpadłam na tego bloga. Bardzo zaintrygowało mnie to ostatnie zdanie jak i sam początek. Czyżby to był wewnętrzny monolog pana Stevena?
    Będę tutaj wpadać w oczekiwaniu na coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów nie wiadomo, dlaczego ja odpowiadam.
      Ja się również cieszę, że wpadłaś na tego bloga (znów nie wiem, dlaczego ja się cieszę. Może to dlatego, ze jednak w połowie jest to moje? A jest?), Haniu.
      Tak, to na początku to Steven.
      Dziękujemy, za wizytę!

      Usuń
  3. Co się dzieje? Faith? To Ty?
    Cóż, prolog był dość, hm, mocny. Tutaj jakiś szybki seks, potem kokaina. Woah!
    Fajnie napisane, no, zainteresowało.
    Pozdrawiam Was.

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faith tu nie ma i jest jednocześnie, więc się ciesz Hanka!
      To nie moje, ja tu tylko troszeczkę napisałam, no i odpowiadam na komentarze, bo komuś się nie chce. XD
      A ja Ciebie pozdrawiam.

      Usuń
  4. Na początku myślałam, że Faith założyła nowego bloga, na komentrze odpowiada, itp... ale potem patrzę, ale jednak nie, poza tym napisała(ś) (nie wiem kto odpowie ;-; ), że to nie ty w odpowiedzi na komentrza Rocky, tak więc właściwie nie wiem po co to piszę, ani co w ogóle piszę, bo rozprasza mnie Luxtorpeda, ale nie potrafię jej wyłączyć, a poza tym nie wiem, taka zamulona jestem, ale ok, Martuśka, ogarnij się kobieto.
    Prolog krótki, za krótki, bo zajebisty i w zasadze tajemnicy, szczególnie te pierwsze zdania. Nie moge się doczekać dalszej części! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, kit, ja odpowiadam. Trzeba czas tu ustawić, bo zły jest.
      Jest to blog mój (tak, tak, tylko jestem w autorach, nic innego), Najdziwniejszej Kobiety Na Świecie, Która Jutro Pewnie Coś Ze Mną Odwali i Crazy.
      Tak w ogóle to ja pisałam tylko początek (i teraz pewna osoba ma już jakiś pretekst do kojarzenia mnie z takimi scenami...).
      A dalsza część w lesie czeka. Czeka aż ktoś napisze. Wiesz co na razie mamy? Tytuł rozdziału pierwszego. Dużo, I Know.
      Dziękujemy bardzo za komentarz, to już czwarta osoba, szalejemy...

      Usuń
  5. A no jestem, Faith. Wyobraź sobie, że kompletnie zajebałam jak łysy o kant kuli i nie zajrzałam na Twojego nowego bloga. A czemu? No, czemu?! Bo Perry to przychlast. Tag. Ale jednak w końcu jestem i ładnie zacznę Ci tu wszystko komentować od początku. Wgl dziękuję bardzo za ten długi komentarz. Ty to wiesz jak mnie nagrodzić za parę godzin, dni, tygodni rozmyślania nad tym, co napisać ;D Odpowiem Ci na niego, ale na pewno nie dzisiaj. No, ale zaczynaj w końcu Perry!

    Więc króciutki wstęp… Hm… Intrygujące. Cóż to za typek tam seksi, a razem z nim jakaś panna? Hm? I to jak widać kolejna. Perry jest pewnie, że to ojciec – Sztiwen Tajler. No, ale nie ma co się namyślać, bo to sam początek. To teraz do następnego wydarzenia. Kobitka w podomce/piżamce/szortach i koszulce nalewająca kotkowi mleka. Nie wiem dlaczego nawet fajna perspektywa xD No i jeszcze w tle AC/DC to już w ogóle przyjemniacko! O. Uczelnia. No pięknie. Ciekawe co tam studiuje? A na koniec akcent, którego nie mogło zabraknąć xD Czyli coś co Perry lubi heh

    A wgl to pzdr dla Pani Osbourne, bo nie ogarniam która, co napisała, więc wiedz bejba, że to do Cb też się odnosi ;D

    OdpowiedzUsuń